sobota, 20 lutego 2010

Moja ukochana święta ; Mała Tereska





Święta Teresa urodziła się 2 stycznia 1873 r. w Alencon (Francja) jako ostatnia z dziewięciorga dzieci Zelii Guerin i Ludwika Martin. Jej ojciec był zegarmistrzem, matka zaś koronkarką.

 Gdy Tereska skończyła 8 lat, rozpoczęła naukę w szkole klasztornej sióstr benedytek. 13 maja 1883 r. została uzdrowiona z ciężkiej choroby za pośrednictwem Matki Boskiej Zwycięskiej. W wieku 14 lat, w noc Bożego Narodzenia 1886 r. otrzymała łaskę wzmocnienia w znoszeniu cierpień. Latem odkryła w sobie powołanie misyjne. Poruszona do głębi obrazem ukrzyżowanego Jezusa, odczuła pragnienie ratowania grzesznych dusz. Zanosiła żarliwe modlitwy w intencji nawrócenia mordercy, niejakiego Pranzini’ego. Skazaniec w ostatniej chwili przed ścięciem pocałował krucyfiks. 
Dwa ostatnie miesiące jej krótkiego życia są bardzo bolesne z wszystkich punktów widzenia. Niepokoje, lęki, pokusy... Ofiara całopalna z 9 czerwca 1895 r. została w sposób widoczny całkowicie przyjęta. Ona jest ofiarą, by móc w ten sposób ocalić jak najwięcej dusz. 
Tereska powiedziała..;
Po śmierci spuszczać będę na ziemię deszcz róż”. Teresa wypełnia tę obietnicę. Już od ponad stu lat przyciąga dusze do Boga poprzez przesłanie miłości i nadziei. Ludzie ciągle naśladują jej prostą i zrozumiałą drogę do świętości, starając się znaleźć w swoim zwyczajnym życiu to, co Boskie. To jest coś więcej niż słowa na papierze... Tereska znalazła w niebie sposób, aby stać się pełną mocy orędowniczką tych, którzy się do niej zwracają. Niemal od chwili śmierci uchodzi za tę, która wiernych obsypuje łaskami, względami, pośredniczy w uzdrowieniach i innych cudach. Często towarzyszą temu znaki róż lub innych kwiatów.

Uproszony „Kwiatek”

Pewne małżeństwo, Włosi, którzy mieszkali w mojej parafii, nie mogło doczekać się dziecka. Leczyli się bezskutecznie. Kiedyś przyszli do mnie, aby podzielić się swoim rozczarowaniem i bólem. Prosili o radę. Akurat miałem na biurku książkę o świętej Teresie z Lisieux. Żadne z nich o niej nie słyszało. Poradziłem, żeby przeczytali książkę i modlili się o pomoc.
Zastosowali się do tej rady. Rok później zostali rodzicami dziewczynki, która urodziła się pierwszego października, w dzień świętej Teresy. Szczęśliwi rodzice nazwali małą Flora, co po włosku znaczy „Kwiat”.
Ojciec Ken, Pensylwania
....,,Pan Bóg
— aby zwrócić naszą uwagę — może działać, jak Mu się podoba, wedle własnej woli. Trudno też nie dostrzegać faktu, że sto lat po śmierci Teresy róże ciągle na nas spływają. Niektóre przypadki są tak spektakularne, że nawet rozbrajają cyników: kwiaty pachną i nie więdną, kwitną w zimie, różane płatki wydają się lecieć z nieba. Mniej cudowne zdarzenia sceptyk może przypisać przypadkowi. Ale tak naprawdę jaka jest różnica między przypadkiem a cudownym zrządzeniem? Ta różnica wynika z wiary, o czym świadczą historie zawarte w tej książce.

Święta Teresa z Lisieux cieszy się jednak wyjątkową popularnością. Być może łatwość szczególnego z nią kontaktu pochodzi stąd, że jest nam stosunkowo bliska w czasie, jest nam współczesna. Może ma to związek z faktem, że była absolutnie szczera w kwestii swoich słabości i posiadała niezmąconą ufność, że Bóg mimo to ją kocha (na pewno z tej lektury powinniśmy wyciągnąć dla siebie taki wniosek). A może bliskość Teresy wynika przede wszystkim z tego, że Bóg dał jej pragnienie rozpoczęcia misji po śmierci? Bóg działał w jej sercu, i to przesłanie jest ciągle żywe, ciągle przemawia do naszych serc i je przemienia. Deszcz jej róż spływa na nas z góry. Powinniśmy zwrócić się ku niemu, wyjść naprzeciw.










Żródło strony z świadectwami







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz